Jak sądzicie? Jak daleko jest ze Skały do Japonii? Niektórzy twierdzą, że to ponad 8 tysięcy kilometrów. Otóż nie! Raptem 25 kilometrów. Wystarczy się wybrać do Muzeum Sztuki
i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie, które propaguje wiedzę na temat Japonii i Dalekiego Wschodu. Manggha jest „domem dla kolekcji sztuki japońskiej”, zgromadzonej głównie przez Feliksa Mangghę Jasieńskiego, a samo muzeum zostało powołane do życia z inicjatywy Andrzeja Wajdy.
My tu byliśmy i Japonię poznaliśmy, obejrzeliśmy i posmakowaliśmy.
Zacznijmy od początku. Najpierw wystawa „Hiroshige 2023”poświęcona jednemu
z największych artystów ukiyo-e (obrazy przepływającego świata) – Utagawie Hiroshigemu (1797–1858), który pochodził z rodziny samurajskiej, jednakże identyfikował się z mieszczańską kulturą Edo. W mistrzowski sposób ukazywał pejzaż w różnych porach roku i dnia, w zmiennych efektach pogody, mówi się o Nim, że to malarz natury, ruchu, cienia i deszczu. Po wystawie oprowadzała nas edukatorka, która w sposób interaktywny angażowała nas w zapoznanie się z pracami Hiroshiego. Było oglądanie obrazów, drzeworytów, poszukiwanie kwiatów wiśni – symbolu Japonii, układanie gigantycznych puzzli, nauka języka japońskiego, poznawanie codziennego życia na Dalekim Wschodzie, porównywanie prac japońskiego artysty z pracami polskich malarzy. Wiele emocji wzbudził strój samuraja i jego miecze. Niektórzy żałowali, że są umieszczone w gablocie, bo chętnie by nimi „pomachali”.
Następnie wysłuchaliśmy opowieści kulturowo-geograficznej oraz obejrzeliśmy film o Japonii,
a potem wzięliśmy udział w warsztatach plastycznych - malarstwo tuszowe. Fantastyczne efekty, czyli nasze prace z górą Fuji, zobaczycie na zdjęciach. Dodatkowo, każdy z nas, własnoręcznie, zrobił odbitkę drzeworytniczą. Ślady tych działań przede wszystkim było widać na naszych rękach :)
Trzecią częścią naszej wizyty w Japonii były jej smaki. Tego nie zobaczycie na zdjęciach, bo jedzenie było tak pyszne, że błyskawicznie zniknęło z talerzy i nie zdążyliśmy ich uwiecznić :) Musicie uruchomić wyobraźnię czytając nazwy dań: dorayki z wiśniami, fasolka edamame, pierożki gyoza z wieprzowiną, onigiri z łososiem lub z dynią, kare raisu wegańskie lub
z kurczakiem, lunch sety w stylu Teishoku z mięsem, ryż po japońsku, herbaty: Miyazaki, Sencha Fukamushicha, Si ji Chun, Wakocha Koshum, Sencha lyo Uji, napój Ramune. Pozostałe spróbujcie sami, polecamy :) Oczywiście, jak prawdziwi Japończycy, jedliśmy pałeczkami :)
GALERIA ZDJĘĆ (niestety nie wszystkie są wyraźne, bo nie można było używać lampy błyskowej):